Szkoła to przede wszystkim lekcje… Różnorakie lekcje! Czasem w planie jednego dnia wypada na przykład fizyka, chemia i biologia… Przy czym na jednej mowa o równoważności energii i ciepła, na drugiej – o reakcjach chemicznych, a na trzeciej o żywych organizmach. To samo słowo "białko" może się pojawić trzy razy na trzech róznych lekcjach… i co? No i nic! Bo przecież to są różne lekcje, co nie?
Ale prawdziwa zabawa zaczyna się, gdy w to wszystko wchodzi matematyka… Bo matematyka jest podstawowym językiem opisu naukowej rzeczywistości. Tylko że ta matematyka jakoś tak… no nie wiem! Jako Fizyk uczący w szkole, muszę bardzo często nadrabiać niezawinione matematyczne zaległości moich uczniów i przez lata pracy znalazłem sporo sposóbów, żeby to co "za trudne dla uczniów" ogarnąć w 45 minut maks. I chętnie się tymi sposobami podzielę…